Strona 3 z 8 |
[ 76 posty(ów) ] | Idź do strony Poprzednia 1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 8 Następna |
Widok do druku | Poprzedni temat | Następny temat |
epicka legenda
epicka legenda
Autor | Wiadomość | |
---|---|---|
Uczeń Heremona
|
Tylko mnie dołujecie mówiąc o epikach (nie posiadam)
_________________ 30.08.2015 [*] |
|
20 Maj 2014, o 20:12 |
|
|
Uczeń Simona
Rejestracja: 17 Maj 2014, o 11:04 Posty: 61 Podziękowano: 0 raz Otrzymanych podziękowań: 5 razy Nick w grze: Qxc |
Vanessa tak jakbym czytał mity starożytnych Greków, ale zawsze lepsze niż nic.
PS: Zakończenie powinno wyjaśniać dlaczego teraz dany epik jest tak liczny, ale może tylko ja tak sądzę:) |
|
20 Maj 2014, o 20:43 |
|
|
Współpracownik Gnarla
|
Vanessa jestem pelen podziwu I gdyby kazdy epik mial taka historie byloby super
bledy-tablet _________________ "Nic nie jest bardziej niebezpieczne niż wróg,który nie ma nic do stracenia" Dziedzictwo "hy hy nowa krainka do nowych questów"-Togerd "osobiście jestem przeciwko HH, ludzie wtedy zachowują się jak zwierzęta"-Seba11pl |
|
20 Maj 2014, o 20:45 |
|
|
Jedną nogą w Haligardzie
|
Cieszę się, że oprócz nerzekających graczy są ludzie twórczy i pełni wyobraźni. Legenda świetna. Zastanawiam się tylko jak powiązać te mity z tym, że epiki można zdropić z bossów? Czyżby Morana z kolegami spusztoszyła grób barbarzyńcy?
|
|
20 Maj 2014, o 20:58 |
|
|
Błądzący w Tunelach
|
Qxc napisał(a): PS: Zakończenie powinno wyjaśniać dlaczego teraz dany epik jest tak liczny, ale może tylko ja tak sądzę:) Vanessa Napisała, że bylo wiele prób stworzenia takiego. Probowano zakląć w nim ogień (dodatkowe obr. Od ognia) oraz że szybko sie niszcza. (Trzeba ladowac). Przynajmniej ja tak to widzę pzdr Edit: @Up: zniszczone epiki zostaly porzucone i bossy je zabraly dlatego epiki które zdobywają gracze są "uszkodzone" _________________ "Duch wraca! Chcesz czy nie zabiera dech" -- KaeN Ducha nie pokonasz, słyszysz? -- KaeN DuchKacper MO 47 -- OFF Mamont MO 27 -- ON |
|
20 Maj 2014, o 21:24 |
|
|
Współpracownik Gnarla
|
Teraz niech tylko ktos "kolorowy" zajzy I powie co o tym sandzi
bledy-tablet _________________ "Nic nie jest bardziej niebezpieczne niż wróg,który nie ma nic do stracenia" Dziedzictwo "hy hy nowa krainka do nowych questów"-Togerd "osobiście jestem przeciwko HH, ludzie wtedy zachowują się jak zwierzęta"-Seba11pl |
|
20 Maj 2014, o 21:31 |
|
|
Pogromca Valdaroga
|
Co by nie być gorszy od Vanessy. Imisindo.
Z dziennika koldów (luźny przekład z koldziego na język ludziom zrozumiały): Kurk w jednej ze sztolni przebił się do korytarza, który prawie pionowo schodził w dół. Kurk, Ghebet, Kzahar i Furthar weszli doń sprawdzić, dokąd owa dziura prowadzi. Nie było to jednak jedyne z dziwnych wydarzeń tego dnia. Od braci z gór dochodziły do nas głosy, jakoby w okolicy pojawiło się COŚ. Podobne to było do kolda i niepodobne. Wysokie tak, że trzech koldów jeden na drugim musiałoby stać, żeby spojrzeć temu w ślepia. Budową kolda przypominało, choć chude to było i patykowate, a jednak zwinne i szybkie, przeczące rozmiarom. Widzieli tego stado całe, choć najdalej na ich ziemie zapuszczało się jedno z tych stworzeń, odziane, z rudą sierścią. Uzbrojone w coś, czego koldy do tej pory nie widziały, a co zabić jelenia czy orka nawet ze stóp stu potrafiło. Nikt nie wie, co to za stwory, ale szykujemy się do walki. Co, jeśli jest ich więcej? Jest to jeden z nielicznych nadal pozostałych opisów, w których koldy po raz pierwszy zetknęły się z człowiekiem. Ciekawy jest o tyle, że dotyczy jednego z naszych bohaterów, który jako pierwszy zasiedlił ziemie koldów. Choć, co prawda, nie obyło się bez ofiar. Po obu stronach. Mowa oczywiście o Gonecie Królewskim Łuczniku. Żeby zrozumieć, jak wyjątkowym był człowiekiem, trzeba poznać całą jego historię. Urodził się w roku ---- w stolicy Haligardu jako trzeci syn, więc jako taki nie miał nadziei na dziedziczenie ziemi po ojcu. Nie mając większego wyboru, zaciągnął się na służbę w królewskim oddziale. Chuderlawy to był chłopak, wysoki, o długich, ale silnych ramionach. Konno jeździć nie umiał, w zbroi sobie nie radził, więc odesłali go do świeżo formującej się drużyny łuczników. Oko miał nad podziw bystre, choć ówczesne łuki były dla niego o wiele za małe. Zaczął wtedy, co dziwne u żołnierza, zwoje mędrców, filozofów i wynalazców czytać. Czego tam szukał? Okazało się po paru latach, kiedy, metodą prób i błędów, łuk sporządził. Nie taki zwykły to był znowu łuk. Zrobiony ponoć był z kości smoka, które całkiem pospolite w tamtych czasach były, choć, jak wiadomo, dzisiaj też poczwarę taką wypatrzyć wprawnym okiem się uda, jednak nie są już tak liczne jak w czasach, w których Gonet łuk swój tworzył. Wzorując się na planach i rysunkach dawnych mistrzów cechowych, stworzył łuk o wiele większy od znanych ówcześnie, a co jeszcze dziwniejsze, był to łuk podwójnie gięty. Jak to wyglądało? Najpierw Gonet zahartował smoczą kość tak, by wygięta w kabłąk była. Jak łuk zwykły. Jednak zamiast cięciwę przymocowań doń, u kowala pewnego, który zwał się Lekajon, na ciężkim sprzęcie w pocie i znoju w drugą stronę wygiął. Łuk taki moc miał niesamowitą. Ze stu stóp ciężką zbroję płytową przebijał niczym liść dębowy. Wadę miał jednak taką, że cięciwy wszystkie rwał. Gonet o mało co nie oszalał z rozpaczy, będąc tak blisko ukończenia swych prac, a jednocześnie tak daleko. Wziął łuk i udał się nad rzekę, chcąc życie swoje razem ze swym dziełem w odmętach mętnej wody utopić, jednak uratowała go Wiła. Wtedy to po raz pierwszy i, o ile mi wiadomo, jedyny użyczyła człowiekowi swych długich włosów, które są mocniejsze niż stal i lżejsze niż pióro. Dała mu ich akurat tyle, by na cięciwę starczyło. Gonet mógł wreszcie ukończyć swój łuk, który w ramach podziękowania i hołdu dla daru Wiły nazwał jej imieniem - Imisindo. Nie wziął jednak pod uwagę tego, że włosy Wiły mają swoją własną magiczną moc, która sprawia, że część jaźni człowieka mającego z nimi stały kontakt wplata się w ich włókno. I tak, Imisindo chłonął jaźń Goneta, jego bystre oko, pewny chwyt i spokojny umysł. To właśnie dzięki temu łukowi Gonet zdołał zwyciężyć w starciu z o wiele liczniejszymi znającymi swą ziemię koldami, przez co ludzie po dziś dzień w Górach Koldów mieszkać mogą. Jak już nadmieniłem, kości smoków łatwe są w znalezieniu, przy odrobinie szczęścia nawet żywego upolować idzie, a mówią niektórzy, że i truchło jednego ze starych smoków wstaje czasem ze swego grobu, by ukarać śmiałków, którzy zbeszcześcić jego mogiłę zechcą. Imisindo wielokrotnie próbowano skopiować i stworzyć łuk o podobnej mocy, choć nigdy się to nikomu nie udało. Nikt inny nie otrzymał włosów Wiły, przez co każdy łuk, choćby nie wiadomo jak dobry, nie był tak dopasowany do swojego właściciela jak Imisindo, który wchłonął część jaźni Goneta, bo mocą taką obdarzony przez włosy Wiły został. Sam Imisindo przepadł, przechodząc z rąk do rąk wśród potomków Goneta, choć świat pełen jest, lepszych bądź gorszych, kopii tej wspaniałej broni, które czasami uda się spotkać w rękach tej czy innej maszkary. PS Przepraszam za literówki etc. Pisane "na kolanie". _________________ |
|
20 Maj 2014, o 22:25 |
|
|
Współpracownik Gnarla
|
Z góry wybaczcie mi, ze odbiegam troche od tematu.
Zainspirowała mnie historia vanessy, a wlasciwie jej koniec w ktorym opowiada o grubie, a może by tak zrobić taki Quest/Questy w których to trzeba by było odszukac gruby pierwszych włascicieli epików, oczwyiscie najpierw trzeba odszukać kogos kto zna legende o przedmiocie a następnie zaczynamy poszukiwanie. Byłby to jedynie quest w którym każdy kolejny krok inspirowałby gracza. Wiem, ze roboty dużo, ale za to jaki effekt dajny na to odszukanie grobu w którym znajduje sie autentyczny epik a nie marna podróbka, dla sciemy miałby on wyższe staty i po wyjsciu z grobu stawałby sie jedynie pamiątką która by byłą bardzo cenna. Dla frajdy w grobie można by było Sb założyc ten orginalny epik i wymordowac xx stworzonek które nic by nie dały, jedynie dla frajdy _________________ Wracam do gry ze zdwojoną siłą ! W głębi serca zawsze będę jednym z graczy Mielonych |
|
20 Maj 2014, o 23:39 |
|
|
Błądzący w Tunelach
|
Lub też okazałoby się, że epika tam w ogóle nie ma... lub też zamiast niego jest zwykły stary topór bez żadnych mocy. Narodziłby się kolejne pytania... czy to na pewno właściwy grób? A może legendarna broń nigdy nie istniała? Ukradł ją ktoś? Zniknęła? No, a może straciła swoje moce wraz z śmiercią właściciela?
Poza tym super historia Gildartz :3 _________________ Tikki! Kropkuj! Taaaaaaak! Niesamowita Biedronkaaaaa! |
|
21 Maj 2014, o 00:17 |
|
|
Współpracownik Gnarla
|
To ja wyśile się nad hmmm Allenorem
Armia Haligardu przemierzała najdalsze zakątki swiata w poszukiwaniu zaginionego niegdyś paladyna który był najodważniejszym z rycerzy jaki kiedykolwiek żył na ziemi, niestety każdy kraj który odwiedzili nie dawał im nawet cienia szans na znalezienie śladu pradawnego, w końcu dotarli do najstarszej i najbardziej wyludnionej krainy jakiekolwiek widzieli. Kiedy zobaczyli co się tam stało byli pewni, że nic tam nie znajdą, mimo to zaczęli szukać zapisków które by w jakiś sposób pomogły lub wskazały dalszą drogę, nagle z zaułku wyszedł stary niedołężny dziad, miał on siwą i długa do kolan brodę, cuchnęło od niego starością i zgnilizną. Rycerze gdy go zobaczyli chcieli mu spieszyć na ratunek gdy ten nazwał jednego z nich Allenorus, wszyscy byli tak zdziwieni, że nie wiedzieli o co zapytać starca. Starzec nazwał Allenorusem młodego pięknego rycerza imieniem paladyna którego od dawna szukają, nadzieja która już przygasała rozbudziła się i rozgorzała dowódca podszedł do starca pomógł mu wyjść z cienia i zaprowadził go do jednej z pobliskich karczm. Zadał mu pytanie czy ten wie coś na temat paladyna który zniknął wieki temu i do dzisiaj go szukają. Starzec zastanowił się dłuższą chwile i zaczął on opowiadać wszystko jakby to stało się wczoraj. Był słoneczny dzień dzieci bawiły się beztrosko nikt nie przeczuwał zagrożenia które nadchodzi z południa, nagle ziemi zadrżała nikt nie wiedział co się stało, ludzie zaczęli panikować. Każdy zabrał swoje dziecko do domu, nagle wszystko ustało, nikt nie przypuszczał, że ta cisza zwiastuje nadejście najgorszego zła jakiekolwiek ktoś z nas widział, tylko jedna z osób które tamtego dnia były w karczmie zachowała bezgraniczny spokój i opamiętanie, był to człowiek w Białej zbroi która oślepiała gdy padły na nią promienie słońca, miał coś dziwnego ze sobą, lecz nie jestem w stanie określić co to było, była to chyba broń, lecz nie zwykła broń, emanowała ona dziwną mocą którą było czuć bardzo wyraźnie, nikt nie wiedział co to takiego. Nagle zauważyłem, ze coś strasznego przemierza ulice miasta, nie był to człowiek, ani żadna ze znanych mi istot. Cokolwiek to było, nie było co nic z tego świata, unosiło się nad ziemią, a za nią roznosiła się woń bardzo czarnej i bardzo dawnej Magii wtedy, jeden z naszych uczonych wbiegł do karczmy i wykrzyczał imię zapomnianego stwora, który został uwięziony w czeluściach piekielnych tysiące lat temu zwał się on "Angwalf". Nagle zobaczyłem, ze rycerz który siedział niedaleko mnie zniknął. Zbliżyłem sie do okna i zobaczyłem jak rycerz rozpędza się w stronę demona i z uderza go z mocą jakiej jeszcze nigdy nie widziałem, demon się rozgniewał rozpoczęła się najstraszniejsza bitwa jaką kiedykolwiek widziałem, minęło wiele godzin gdy wtem rycerz wbił ostrze w czaszkę potwora, rozniósł się straszliwy dźwięk demona zaczęły wchłaniać czeluści, gdy nagle nie wiadomo jak i nie wiadomo skąd zjawił się 2 demon tak sądziliśmy okazało się, ze jest to żywy cień Angwalfa który zaatakował osłabionego rycerza. Rycerz nie miał najmniejszych szans, ale rzucił się w wir walki. Zobaczyliśmy straszliwy obraz jak demon a właściwie cień demona wyciąga dusze rycerza i zabiera ją ze sobą. Rycerz poległ, lecz za to co zrobił wybudowaliśmy mu grób niedaleko stąd w górach, ale nikt z wyjątkiem mnie nie wie gdzie on się znajduje. Mijały lata, a ja czekałem by komuś powierzyć ten sekret i żeby ten waleczny człowiek wrócił do swego domu, teraz przekazuje wam klucz który otwiera jego grób. Starzec padł na ziemie i wyzionął ducha. Rycerze ruszyli by odnaleźć swego brata, szukali i szukali, lecz nie wiedzieli która to góra minęły 2 lata min odnaleźli miejsce gdzie spoczywa jeden z nich, ku ich zdziwieniu zobaczyli ogromne drzwi na który widniało jedynie "Allenorus najwaleczniejszy z żywych" dowódca pełen obaw umieścił klucz w ogromnych wrotach, po czym drzwi się otworzyły, zobaczyli podest na którym stała trumna, zbliżyli się do niej ostrożnie i zobaczyli jak rycerz z dumą trzyma swój oręż, już mieli zacząć zabierać się za przeniesienie ciała, lecz usłyszeli głos cichy, ale wyraźny głos "Zostawcie mnie tu gdziem poległ tu jest miejsce mej ostatecznej walki z demonami, zabierzcie broń i korzystajcie z niej mądrze to najpotężniejszy miecz paladynów jaki kiedykolwiek został stworzony". Rycerze jednak nie zabrali, ani miecza, ani ciała czuli się niegodni tak potężnej broni, pisma powiadają, ze do dzisiaj żyje jeden człowiek który zna legendę o zaginionym paladynie i jego wspaniałym orężu. _________________ Wracam do gry ze zdwojoną siłą ! W głębi serca zawsze będę jednym z graczy Mielonych |
|
21 Maj 2014, o 09:19 |
|
|
Strona 3 z 8 |
[ 76 posty(ów) ] | Idź do strony Poprzednia 1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 8 Następna |
Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni) |
Kto jest na forum |
Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 91 gości |
Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum Nie możesz edytować swoich postów na tym forum Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum Nie możesz dodawać załączników na tym forum |